Tomek Żółtko

poeta • muzyk • publicysta

Kraków, Boże Narodzenie 2008


„I wydała na świat Syna pierworodnego, owinęła Go w pieluszki i złożyła w żłobie, bo zabrakło dla nich miejsca w gospodzie.”

Ew. Łukasz .2,7

Fascynuje mnie w Bogu oryginalność Jego działania – wkraczania w historię – oraz, jakby to zabrzmiało niezręcznie… godna pozazdroszczenia suwerenność w podejmowaniu decyzji. Pominę fakt, że narodzenie Chrystusa, w takich a nie innych okolicznościach, od dwóch tysięcy lat przypomina nam, iż dla Boga pokora ma znaczenie kapitalne; nie do przecenienia wręcz. Niby wszyscy chrześcijanie o tym wiedzą, ale jak przychodzi co do czego, to i tak bierze w nas górę przekleństwo potrzeby bycia ważnym, docenionym, przynajmniej zauważonym …

Chciałbym raczej zwrócić uwagę na to, że postanowienie posłania swego jedynego Syna na świat – gdzieś do mało znaczącej prowincji, do obrazoburczo zwykłej… plebejskiej rodziny i wreszcie Jego urodziny w stajni ( patrz: Fil.2,5-8 ) świadczą o tym, że Bóg podejmuje absolutnie suwerenne decyzje, kierując się wyłącznie tym, co On uznaje za właściwe a nie np. tym „co ludzie powiedzą”.

Panie – co też ludzie powiedzą?!!! U nas się tak nie przyjęło! Do czego to podobne! Żeby pozwolić… co tam – samemu wybrać… własne dziecko urodzone w stajni!!! To jest
n i e n o r m a l n e !!!

Oto przykład doskonałej i mądrej wolności Stwórcy. Wiedział, co będzie najlepsze i wybrał.

Mógł tak uczynić, bo jest doskonale wolnym Suwerenem i dysponuje tą fascynującą dla mnie autonomią w decydowaniu.

Apostoł Paweł napisał kiedyś: „Chrystus nas oswobodził po to, żebyśmy byli rzeczywiście wolni. Trwajcie więc w tej wolności i uważajcie, żeby nie popaść na nowo w niewolę.” ( Gal.5,1 ) To jest jeden z owoców Bożego planu zbawienia – posłania Jezusa na świat – wolność dla naśladowców Mesjasza. Najbliższy kontekst listu do Galacjan wskazuje na uwolnienie od wymogów Prawa żydowskiego, myślę jednak, iż nie będzie nadużyciem teza, że chodzi też o wolność rozumianą szerzej. Wolność do szukania Bożej woli. Szukania u w o l n i o n e g o od martwej tradycji, celebry, przyzwyczajenia, skostniałego konwenansu – słowem tego wszystkiego co zawiera się w panicznym stwierdzeniu: „Ale co ludzie powiedzą?!!!” Albo: „Czy to wypada?!!!”

Chcę być dobrze zrozumiany. Pisząc te słowa nie zamierzam lansować niedojrzałego nonkonformizmu lub taniego skandalizowania. Chodzi mi o prostą refleksję, że jeżeli Bóg kierowałby się obawami wynikłymi z ludzkich powierzchownych – czasem beznadziejnie głupich opinii – to Jezus nigdy nie przyszedłby na Ziemię aby ratować nas przed potępieniem! Wyciągajmy z tego praktyczne wnioski! Dzięki Chrystusowi możemy być wolni, możemy na nowo cieszyć się własną, niepowtarzalną i niepodrabialną autonomią. Każdy z nas!!! Szukając Bożej mądrości i pełni Ducha Świętego korzystajmy z tej autonomii roztropnie ale też i odważnie! Jak bowiem współcześni Jezusowi Żydzi w większości nie rozpoznali w Nim oczekiwanego Mesjasza, ponieważ między innymi ich przyzwyczajenia nakreśliły Jego diametralnie inny wizerunek, tak i my dzisiaj możemy się z Nim tragicznie rozmijać stawiając na pierwszym miejscu niewolnictwo naszej religijności i obyczajowości. „No bo przecież u nas… w moim kościele… w moim środowisku… to takie rzeczy się nie przyjęły.

My takich rzeczy nie praktykujemy…”

Zauważmy, to nie są sprawy błahe. Postawa i słowa Chrystusa dla przygniatającej większości słuchających Go tłumów jawiły się obrazoburczymi, ponieważ często miały się nijak do tego, co oni ówcześnie praktykowali…

Nie wiem, ale być może Duch Święty … bożonarodzeniowo… prowokująco chce nas przekonać: „Bądźmy autonomicznymi, myślącymi jednostkami! Szukajmy Oryginału ( i wszystkiego tego, co wynika ze znalezienia Go ), nie zadawalajmy się odmóżdżonym erzacem, nie zachwycajmy się marnie egzystującym w mętnej wodzie tzw. królewskim karpiem ( żyjącym tylko po to, żeby wylądować w piekle świątecznej galarety ), ale raczej bierzmy przykład z pstrągów i łososiów, mających piękną determinację, odwagę i fantazję by wbrew wszystkiemu płynąć pod prąd. Niech w większości okrągłe, świąteczne homilie „na okoliczność” oraz rodzinne popijanie kompotu z suszek nie przesłonią nam i tego rodzaju refleksji…

Tym bardziej, że rzecz dotyczy t a k ż e wieczności każdego z nas…