Tomek Żółtko

poeta • muzyk • publicysta

Kraków 25.08.2009


"Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, świadkiem mi jest w sumieniu Duch Święty: odczuwam ogromny smutek i ustawiczny ból w moim sercu. Gotów byłbym dla braci moich być wyłączonym i pozostawać z dala od Chrystusa. Są to przecież rodacy moi według ciała, Izraelici, którzy cieszą się przybranym synostwem i chwałą, przymierzem, Prawem, pełnieniem służby Bożej i obietnicami. Ich są ojcowie, z nich narodził się według ciała Chrystus, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki."

Rzymian 9;1-5

No, no… Niezwykłe wyznanie, czyż nie?! Co prawda apostoł Paweł chwilę wcześniej pisze o tym, że nic jest w stanie odłączyć go od miłości Jezusa, ale zaraz potem oświadcza ( w autorytecie Ducha Świętego – sic! ), że byłby gotów sam się poświęcić, żeby tylko jego zacietrzewieni religijnie rodacy mogli zostać zbawieni. Gdyby tych słów użył ktoś inny, pomyślałbym, że są to takie egzaltowane dyrdymały… Jednak to sam Paweł przecież… I do tego powołujący się na Ducha Świętego!

Z drugiej strony – dlaczego ten tekst brzmi dla nas dzisiaj tak bardzo egzotycznie?

Czy aby „tresowani” wszechobecną reklamą, nieustająco stymulującą naszą potrzebę posiadania, podobnie nie zaczynamy traktować chrześcijaństwa? Samego Boga? Decydujemy się stanąć po stronie Mesjasza, ponieważ w zamian pragniemy m i e ć Jego miłość, zbawienie, moc, dary, udane życie, zdrowie itd. itd. „Chrystusie, ok! Zgadzam się na Twoją łaskę, zgadzam się wyznać Cię moim Panem – jednak w zamian chcę stać się właścicielem tego wszystkiego, co wynika z Twojej ofiary.” Taki swoisty barter… Trochę jak w czasach przyjaźni polsko-radzieckiej: ZSRR bierze od Polski statki. W zamian za to Polska daje mu węgiel, pszenicę, ziemniaki itd. A przecież podobno chodzi o to, by… k o c h a ć !!!… Boga ponad wszystko, a drugiego człowieka podobnie jak samego siebie. Rzecz jasna można mieć oczekiwania od osoby kochanej, ale nikt, kto nie jest cynikiem i kocha naprawdę nie będzie miłości traktował w kategoriach handlu wymiennego.

Apostoł kochał swoich rodaków i był gotowy do trudno wyobrażalnych poświęceń, po to by mogli oni rozpoznać w Jezusie z Nazaretu oczekiwanego Mesjasza. A pisze on wszak o ludziach, którzy go prześladowali, kamieniowali, szykanowali. Czy to nie powinno zawstydzać? Nas – strzegących n a s z e g o zbawienia, zabiegających o powodzenie n a s z e g o kościoła i interesujących się losem jedynie n a s z y c h najbliższych…

Jednak można też inaczej. Można się stawać coraz bardziej szlachetnym altruistą, po to żeby Stwórcy ciągle coś udowadniać ( Spójrz Panie Boże jak się staram. Nie jestem taki zły… Proszę doceń to jakoś… ). Można usilnie próbować zaskarbić sobie Jego życzliwość, leczyć własne lęki, niepewność jutra lub walczyć o wyższą pozycję – kiedyś w niebie. Poświęcam się dla innych, ponieważ chcę p o s i ą ś ć spokój sumienia. Móc lepiej zasypiać… Są tacy, którzy gotowi są dawać wielkie pieniądze na piękne i dobre cele głównie… ( tylko…? ) dlatego, ponieważ liczą na to, że Bóg w z a m i a n będzie czynił ich jeszcze bardziej bogatymi.

Czy Paweł miał podobne motywacje?

W jakiego Boga wierzymy; jakiego Boga znamy – jeżeli do poświęceń popychają nas takie i podobne im pobudki? Czy bylibyśmy szczęśliwi gdyby w podobny sposób traktowały nas, np. nasze dzieci?

Wypowiedź Apostoła Pawła zawiera jeszcze jeden „smaczek”. Myślę, że ważny szczególnie w polskiej rzeczywistości. Otóż pisze on o Żydach! Nie o jakimś tam narodzie. Pisze o Narodzie Wybranym, o Żydach. Dla ich zbawienia gotów jest zrezygnować z własnego, pomimo nierzadkich przejawów nienawiści z ich strony. Jest na to gotów nie tylko dlatego, że sam jest Żydem i rzecz dotyczy jego rodaków. Gotowość Pawła wynika także ( przede wszystkim…? ) z tego, iż Izraelowi zostały powierzone największe Boże obietnice i z niego wywodzą się najwięksi Boży faworyci na Mesjaszu ( w Jego ludzkim wymiarze) i apostołach kończąc. Jakże odległa jest wiedza o tym i świadomość tego od wielu współczesnych Polaków. Koronują oni Chrystusa, jeszcze częściej Jego matkę ( też przecież Żydówkę – sic! ), na króla i królową Polski i jednocześnie widzą Ojczyznę spętaną siecią żydowsko-masońskich spisków. Winią Żydów za wiele swoich niepowodzeń i są zdecydowani częściej ich nienawidzić niż być gotowymi do najmniejszych choćby poświęceń na ich rzecz. Zdaję sobie oczywiście sprawę z niewielkiej oryginalności powyższej konstatacji, ale nie mogę się także oprzeć wrażeniu, iż ciągle problem należy w moim Kraju do tych nabrzmiałych i nieustająco aktualnych…

Tak więc… Co rzeczywiście w nas siedzi? We mnie i w Tobie Czytelniku. Jeżeli od czasu do czasu ( i nie oszukujmy się – nie dzieje się to przesadnie często) decydujemy się dać coś z siebie drugiemu człowiekowi – to dlaczego? Co chcemy w takich sytuacjach osiągnąć i na co liczymy? W dobie, kiedy coraz większego znaczenia nabierają rzeczy i sprawy dostrzegalne na pierwszy rzut oka – nowy samochód, zdolność głoszenia błyskotliwych kazań, wypychający skąpy stanik silikonowy biust, elegancka rezydencja i gabinet na najwyższym piętrze drogiego biurowca. Albo… gdy tkwimy mocno w kulturowym konwenansie odmalowującym w naszych duszach upiorny obraz Boga beznamiętnie odmierzającego na szalach nasze dobre i złe uczynki.

Poza wszystkim zaś, czy Apostoł Paweł był fanatykiem, oszołomem czy pełnokrwistym mężczyzną, wiedzącym, o co tak naprawdę chodzi?