„Jednak z łaski Boga jestem tym, czym jestem. A łaska, którą mi okazał, nie była bezowocna…”
1 List do Koryntian 15:10
W 2011 – tym wybije mi 22 – gi rok mojego zawodowego grania, „wierszowania”, gadania i „felietonizowania”. Zaczynałem w pamiętnym czasie przełomów – czyli w 1989 – tym. Ale ten rok stanowi także dla mnie osobiście szczególną cezurę. W wyniku osobistych klęsk byłem wtedy wrakiem człowieka. Właściwie do niczego sie nie nadawałem… I w takich oto okolicznościach – totalnego chaosu społecznego i totalnego chaosu w mojej duszy, za namową przyjaciół, zacząłem grać koncerty. Rozpaczliwie potrzebowałem bowiem jakiegoś odreagowania, zajęcia się czymś, co pozwoliłoby mi nie myśleć o koszmarze, w którym wtedy tkwiłem. Po ludzku rzecz ujmując, to się nie powinno udać… A jednak… Pomimo, że byłem w depresji oraz bez żadnych środków do życia, na pożyczonej gitarze zacząłem grać publicznie swoje „ówczesne”, smętne piosenki. Robiłem to dla siebie, żeby uciec od wspomnień, lecz wielu słuchaczy w tym moim „roztkliwianiu się nad soba”, odnajdywało cos ważnego oraz odnajdywało drogę do Dobrego Boga. Tak się nie powinno dziać…
Bardzo szybko znalazł sie sponsor, dzięki czemu mogłem nagrać i wydać swoją pierwszą produkcję. Nikt jej nie promował a jednak sprzedała się tak dobrze, że stać mnie było na nagranie kolejnej. To się nie powinno udać… Sytuacja się powtórzyła i znów coś nagrałem… A potem znów i znów… Do dzisiaj wydałem 13 płyt. Każda z nich sprzedała się w takim nakładzie, że nikt nigdy nie musiał do mnie dopłacać. To się nie powinno wydarzyć…
Przez 22 lata zagrałem ok. 2,5 tysiąca koncertów, „wygłosiłem” ok 200 seminarów, ewangelizacji itp. Przemierzyłem ok. miliona km. Nigdy nie miałem żadnego wypadku, najmniejszej stłuczki.
W „międzyczasie” opublikowałem 5 zbiorów poezji. Choć w Polsce nikt nie czyta wierszy, wszystkie one przyniosły zyski wydawcom. To się nie powinno udać…
Od 1989 roku do dzisiaj, utrzymuję się z tego co robię. NIGDY nie musiałem imać się innej pracy. Bywało lepiej, bywało gorzej ale NIGDY nie musiałem dorabiać gdzie indziej. NIGDY nie musiałem grać chałtur, nigdy nie musiałem grać „do kapelusza”. Tak sie nie powinno stać…
Wzrusza mnie w Chrystusie to, że On daje szansę nieudacznikom pogardzonym przez świat. Jestem Mu tak bardzo wdzięczny, że pochylił sie nad takim nieudacznikiem jak ja. Dał nowe życie, dał nowy początek, dał radość i sens… Dzięki Jego opiece i łasce, dzięki temu, że zdarzyło się tak wiele rzeczy, które się nie powinny zdarzyć, dziś jestem szczęśliwym i spełnionym człowiekiem.
Kocham Go.