Tomek Żółtko

poeta • muzyk • publicysta

Kraków 13.05.2009


Roman Vishniac był znakomitym fotografem a także… Żydem niemieckiego pochodzenia. W latach 1933 – 1939, przeczuwając nadchodzącą hekatombę, odwiedzał z aparatem w ręku żydowskie dzielnice polskich miast i dokumentował codzienną egzystencję ich mieszkańców. W 1939 roku krótko przebywał także w Warszawie, gdzie, między innymi, sfotografował małą, dziesięcioletnią Sarę. Sara pochodziła z bardzo ubogiej rodziny. Jej rodziców nie stać było, by kupić dla niej ciepłe buty, stąd Sara całą zimę pozostawała w domu. Mało tego. Piwnica, w której stało jej łóżko, nie była ogrzewana. Dziewczynka większość czasu spędzała więc pod pierzyną… Ojciec, chcąc podtrzymać w dziecku nadzieję doczekania ciepłych, bardziej radosnych dni, namalował na ścianie nad jej posłaniem wielki bukiet wiosennych kwiatów…

Roman Vishniac przeżył II Wojnę Światową. W jakiś czas po jej zakończeniu przyjechał ponownie do naszej stolicy. Próbował znaleźć wspominane miejsce, jednak bezskutecznie. Po powstaniu w getcie, budynku w którym mieszkało dziecko i jego rodzice – już nie ma. Małej Sary też…

Pozostało wzruszające zdjęcie. Kreśląc te słowa mam je właśnie przed sobą. Niezwykłej urody, rozczochrana dziewczynka, wielkimi, pięknymi oczyma wpatruje się lekko zalękniona w obiektyw. Za nią na ścianie widnieje pokaźny bukiet wiosennych kwiatów…

Napisałem utwór o Sarze. Jest już gotów. Zapewne ukaże się na mojej najnowszej płycie. Póki co, zamieszczam jego tekst. Ośmielam się to zrobić, gdyż pisząc go, po raz kolejny uświadomiłem sobie, iż obojętność wobec zła czyni nas z a w s z e współodpowiedzialnymi! Wielu moich rodaków nie dopuszcza tego do świadomości…

SARA
sł.i muz. TŻ

I
Zima a tu butów brak
Pokój dziecka niczym cały świat
Pod pierzyną bose stópki dwie
W oczach strach, że przyjdą wkrótce skrzywdzić mnie
Miłość rodziców przestała zamkiem wielkim być
Jego mury kruszą źli…
Inny – straszny postawili wokół, tuż
by błękitu oczu strzec…
Co powiedzieć dziecku w taki czas?
Co dlań zrobić, jakim być?
Namalować kwiaty, kwiatem się stać!
Zbudzić nadzieję, że wiosna przecież kiedyś musi przyjść…
… A może nie…?
Mała Sara więcej nie ujrzała jej
Jak dziś wytłumaczyć to
w bezkrólewiu dusz?

Ref.
Saro, Saro
jest mi wstyd!
Obojętność gettem w sercu mym!
Po niewczasie burzę hańby mur
Saro, Saro
wybacz mi…!

II
Zima a tu butów brak
Nienawiść zawsze rodzi biedę nam
Pod pierzyną bose stópki dwie
Kim byłbym żyjąc obok niej?
Rasa panów piekło rozpaliła w nas
Nikt nigdy nie dogasił drew…
Za to mury stoją, stoją wokół, tuż
żeby ciągle ktoś się bał…
Co powiedzieć dzieciom w taki czas?
Co dla nich zrobić, jakim być?
Namalować kwiaty, kwiatem się stać!
Zbudzić nadzieję, że wiosna przecież kiedyś musi przyjść…
… Właśnie tak…!
Z małą Sarą będąc za pan-brat
Tak bardzo pragnę wytłumaczyć to
w bezkrólewiu dusz…

Ref.
Saro…

III
Zima – na śnieg nijak wyjść
Pokój dziecka zamieniony w pył
Dziś chcę Sarze nowe buty dać
Połykając łzę…

 

PS.
Do napisania zainspirował mnie przeciekawy człowiek – Waldemar Radacz. Ksiądz ewangelicki…, że się tak w przenośni wyrażę – „na uchodźctwie”… Waldku – dzięki!!!
Zdjęcie Sary zaś można obejrzeć. Najłatwiej kupując wspaniałą książkę Marka Edelmana „I była miłość w getcie”. Sara jest na okładce…